Ads 468x60px

sobota, 23 sierpnia 2014

Bydgoszcz: Kanałowe zagadki - super wyprawa dla całej rodziny!

Jeden z dni urlopowych mojego męża postanowiliśmy przeznaczyć na odkrycie ciekawostek Starego Kanału Bydgoskiego. W tym roku mija już 240 od kiedy powstał i z tej okazji Bydgoskie Centrum Informacji (BCI) przygotowało ciekawą propozycję na spędzenie wolnego czasu z rodziną. "Kanałowe zagadki", bo o nich mowa - to 6 kilometrowa trasa podczas, której rozwiązuje się ciekawe zadania, poznaje ciekawostki i fakty dotyczące budowli hydrotechnicznej, choć nie tylko. Prawidłowe rozwiązanie zagadek, pozwala zdobyć potrzebne litery - do hasła, jak i cyfry - stanowiące szyfr do skrzyni skarbów. Spacer zajmuje około 2 godzin, choć w naszym przypadku zajął przeszło 3.
Spacer zaczęliśmy o 13.13 na Starym Rynku, a wszystko po to, aby dzieciom pokazać Pana Twardowskiego, który pojawia się dwa razy dziennie z okna kamienicy numer 15 (o 13:13 i 21:13).
Według legendy w 1560 roku Pan Twardowski, przybył do Bydgoszczy na kogucie i wraz ze swoimi towarzyszami: Maćkiem i Węgliszkiem zamieszkał właśnie w gospodzie przy Starym Rynku. Mistrz Twardowski, znał ponoć sztuki magiczne, dlatego też wielu szlachciców i mieszczan przychodziło do niego po radę czy też pomoc, za która oczywiście trzeba było słono zapłacić. Jednym z wyczynów przybysza było m.in. odmłodzenie starego burmistrza, tak że młoda żona, ani nikt ze służby nie poznał i trochę trwało zanim do siebie przekonał bliskich... W roku 2006 nastąpiło odsłonięcie rzeźby Pana Twardowskiego, który stał się jedną z atrakcji turystycznych miasta. Twardowski nie był jednak celem naszej wyprawy. :-) Wyruszyliśmy spod Bydgoskiego Centrum Informacji, przy ul. Batorego 2, gdzie pobraliśmy mapę przygody (wersja elektroniczna TU).
Wyprawa zaczęła się od Wyspy Młyńskiej, gdzie czekała na nas pierwsza zagadka związana z pewnym południkiem. Potem kolejne zadania, które poprowadziły nas brzegiem rzeki,
piękną ulicą "pewnej królowej", aleją starych drzew,
aż do plantów nad Starym Kanałem Bydgoskim
Po rozwiązaniu wszystkich zadań, wróciliśmy Bydgoską Wenecją do BCI, aby sprawdzić czy mamy poprawny szyfr do otwarcia skrzyni. 
Wspaniały spacer! Do wielu miejsc tak naprawdę dotarliśmy pierwszy raz, na wiele rzeczy nigdy wcześniej nie zwróciliśmy uwagi, a dzięki zabawie odkryliśmy kilka nowych, ciekawych miejsc w Bydgoszczy. Dla Dorotki i Pawełka była to wspaniałą wyprawa, bo dowiedzieli się czegoś nowego, z zapałem szukali odpowiedzi na pytania, a już najwięcej emocji wywołało otwarcie skrzyni skarbów, w której czekały na nich nagrody.
Świetna sprawa i pomysł na spędzenie rodzinnie czasu. Już niedługo planujemy kolejną wyprawę po Bydgoszczy odkrywając kolejne tajemnice z  "Szyfr Pana Twardowskiego" oraz "Strzała Łuczniczki". Serdecznie zachęcamy do takiej aktywności, zdecydowanie warto- nauka przez zabawę. :-) 

sobota, 16 sierpnia 2014

Rossmann: Tornister dla pierwszaka już z nami!

Trudno mi w to uwierzyć, ale moja "malutka" Dorotka (6) już od września rozpoczyna naukę w pierwszej klasie. Gdyby nie reforma oświatowa, jeszcze rok bawiłaby się w przedszkolu, a tak - jako sześciolatka zasili szkolne ławki. Pamiętam jak kompletowałam z rodzicami swoją szkolną wyprawkę i ile radości mi to dawało. Nie było takiego wyboru jak teraz, zeszyty nie miały kolorowych okładek; kolorowy papier nie był, aż tak kolorowy; ale zakupy były cudowne! W tym roku towarzyszyliśmy Dorotce w jej zakupach. Zdecydowaliśmy się na zakupy w sieci Rossmann, gdzie teraz tornister szkolny wraz z całym wyposażeniem kosztuje 159 zł. Do wyboru są cztery wzory- dwa dziewczęce i dwa chłopięce. Nasza pierwszoklasistka zdecydowała się na wzór z żyrafą.
Plecak jest naprawdę porządnie wykonany (firma St. Majewski), z ciekawym wzorem (firma Endo) i waży niecały kilogram. Kolorowy, przyciągający wzrok, a do tego posiadający wiele elementów odblaskowych. Plusem są także profilowane, usztywniane plecy tornistra oraz duża regulacja ramiączek i wygodna gumowana rączka do przenoszenia.
Plecak posiada wiele kieszonek, a także miejsce na podpisanie plecaka.
W ulotce czytałam, że jest nieprzemakalny, ale tego nie sprawdziliśmy i wierzymy producentowi na słowo. :-) Jak wspomniałam na początku plecak wyposażony jest w wyprawkę szkolną, na którą składają się:
  • pudełko na śniadanie,
  • bidon,
  • worek na buty,
  • piórnik,
  • blok rysunkowy biały,
  • zeszyt w kolorowe linie (5 szt.), 
  • zeszyt w kratkę (5 szt.), 
  • teczka tekturowa A4 z gumką,
  • zestaw ołówków B z temperówką,
  • klej w sztyfcie,
  • papier kolorowy A5, 
  • plastelina - 12 kolorów,
  • farby plakatowe - 6 kolorów,
  • kredki trójkątne ołówkowe - 12 kolorów,
  • kredki świecowe - 12 kolorów,
  • nożyczki,
  • zabawka niespodzianka.
Dodatkowo każdy tornister zawiera wyprawkę higieniczną, na którą składają się:
  • szczoteczka do zębów dla dzieci,
  • Pasta do zębów dla dzieci, 
  • mydło w kostce,
  • chusteczki higieniczne,
  • papier toaletowy nawilżany, 
  • materiałowy woreczek do przechowywania.
Myślę, że komplet zdecydowanie wart jest swojej ceny  i mam nadzieję, że na koniec roku szkolnego będę nadal zadowolona z tego zakupu.

piątek, 15 sierpnia 2014

Domowe spiralki ziemniaczane na patyku. Tyle radości z nożyka za 5 zł. :-)

Jadąc z dziećmi do Gdańska nie myślałam, że wrócę z "taaakim urządzeniem" do domu. Od dłuższego czasu szukałam "sprytnego nożyka" do ziemniaków, ale bezskutecznie.
Dwa lata temu kiedy spróbowałam "ziemniaków na patyku" nad morzem, chciałam odtworzyć je w domu. Niestety brakowało mi odpowiedniej wykrawaczki. Jakiś czas temu widziałam, że Malwina kupiła ją i już wiedziałam, że jest do zdobycia. :-) Znalazłam go na Jarmarku św. Dominika w Gdańsku -  wydając raptem 5 zł!
Trochę żałuję, że nie kupiłam jeszcze drugiego modelu do wykrawania ze środka, ale może jeszcze kiedyś trafię. Takie proste urządzenie, a daje tyle radości - wystarczy kręcić, żeby powstała sprężynka.
My nakładaliśmy nasze zawijaski na patyk szaszłykowy i smażyliśmy je w gorącym oleju. Gdy ziemniak przypominał "frytkowy kolor", wyciągnęliśmy na kuchenny ręczniczek, aby pozbyć się nadmiaru tłuszczu.
Po tym zabiegu zostały jeszcze posypane solą i ziołami. Wyszło pysznie! Dzieciaki były zachwycone, że mają "frytki na patyku".
Jeśli gdzieś traficie ten nożyk warto zainwestować. Spiralki można robić również z innych warzyw i nie koniecznie trzeba smażyć. :-)

wtorek, 12 sierpnia 2014

Poznańskie Nowe Zoo

Witamy! Dawno nas nie było, bo cudowne odpoczywaliśmy, w miejscu "bez sieci". :-)
Wypoczęliśmy, kilka ciekawych miejsc odwiedziliśmy, dzieciaki wyszalały się w lesie i wychlapały w jeziorze. Jeszcze trochę atrakcji dla maluchów przewidujemy na końcówkę wakacji i myślę, że wszyscy będą zadowoleni. Dwa tygodnie temu odwiedziliśmy poznańskie Nowe Zoo.
Od kiedy moja kuzynka przeprowadziła się do Poznania (prawie dwa lata temu) - dzieciaki miały obiecaną wycieczkę i w końcu się udało!
Poznańskie Nowe Zoo jest ogromne i dobrze, że kursuje po nim bezpłatna ciuchcia, bo do wielu zwierzaków jest naprawdę daleko. Pierwszy przystanek do jakiego ciuchcia dojechaliśmy to słoniarnia, oddalona prawie 1,5 km od wejścia.
Muszę przyznać, że słonie mają przepiękny teren - duży, nowoczesny, atrakcyjny - było to drugie ulubione miejsce dzieciaków zaraz po motylarni.
Motyle taki zachwyt w dzieciakach wywołały, że dwa razy siedzieliśmy w "tropikach", ale trudno się dziwić. :-) Osobiście też mogłam pierwszy raz tak obcować z tymi kolorowymi stworzeniami- coś pięknego, zaczarowany świat po prostu!
Flamingi, żyrafy, tygrysy, świnie wisajskie i "nasze" bociany wywołały największy entuzjazm.
Paweł (3) był trochę zawiedziony wycieczką, bo chciał zobaczyć lwa i krokodyla, których niestety w zoo nie było. Moje odczucia po wycieczce do poznańskiego zoo, to wielki teren, choć z małą ilością zwierząt. Plusem zdecydowanie jest bilet rodzinny, które w tygodniu kosztuje 35 zł i może wejść na niego czwórka dzieci i dwoje dorosłych ( w weekend kosztuje 50 zł). Fajnym rozwiązaniem, jak ktoś mieszka w pobliżu są też bilety roczne działające od poniedziałku do piątku w cenie 50 zł (dla jednej osoby) lub 70 zł (do trzech osób).
W Zoo mieliśmy jeszcze jedną atrakcję - szukaliśmy nowych ławek wykonanych według projektu laureatów konkursu "kobieta kreatywna". Dzieciakom najbardziej do gustu przypadła ławka z flamingami i lisek, choć nie wszystkie widzieliśmy. Jeśli lubicie dużo spacerować i przy okazji oglądać życie zwierząt, poznańskie Nowe Zoo jest idealnym miejscem dla Was.
 

Obejrzało nas

Tymczasem w Bydgoszczy...