Tata dzisiaj walczy z małymi "krzykaczami". Dorotka (5,5) i Pawełek (2,5) by chcieli mieć to samo, w tej samej chwili i w tym samym czasie. Oj, czasem by się przydało jakieś szkolenie z coaching'u. ;-)
Przyszła mi do głowy zabawa w sklep. Dzieci rozłożyły wszystko na podłodze - także tatę, wyciągnęły kasę i interes zaczął się kręcić. Kawiarnia połączona ze sklepem okazał się strzałem w dychę! Jedno robiło kawę, drugie sprzedawało i obsługiwało kasę. Po jakiś czasie była zmiana... bywało, że łzawa.
PS: Wybiła godzina 13. W tym czasie Pawełek idzie na leżakowanie. Mały położył się do łóżka, wypił butlę mleka, zażyczył sobie drugiej... i przyszedł z kasą na dalszą zabawę - ech, a chciałem mieć pięć minut dla siebie. ;-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brawo Tato! :D
OdpowiedzUsuń