Nasz Pawełek (2) jest fanatykiem wszystkiego "dużego z kółkami". Jego faworytami są autobusy, które "wytyka palcami" i krzyczy: "ciuch! ciuch!". Gdy sąsiad Mikołaj pożyczył mu swój autobus, nasz synek chodził z nim przez klika dni i nie rozstawał się z nim nawet w czasie snu.
Wczoraj mieliśmy kolejny "dzień ojca" - czyli tata zostaje sam z dzieckiem. :-) Z tej okazji faceci wybrali się spacerkiem na "końcówkę" i oglądali zawracające autobusy.
Wszystkie autobusy zostawiały pasażerów na ostatnim przystanku, objeżdżały ogromny trawnik, na którym stali chłopcy i zatrzymywały się tuż obok "busofana". Pawełek był wniebowzięty i cały trząsł się z radości. Na końcu nasz solenizant odbył z tatą uroczystą wycieczkę autobusem do domu. Polecamy taką wycieczkę wszystkim dwulatkom. :-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dobrze mieć pasję :-)
OdpowiedzUsuńHaha! Uwielbiam pasję Pawełka! :) A tak swoją drogą to wiem, jaką frajdą jest dla dzieciaków (także czteroletnich) przejażdżka autobusem. Dzieci wielkich miast zazwczyczaj wożone są samochodami. Spotkałam się z taką sytuacją, że ponad połowa mojej przedszkolnej grupy nigdy nie jeździła komunikacją miejską. Dlatego mnie wcale nie dziwi zaczwyt milusińskich. :)
OdpowiedzUsuń