czwartek, 26 lipca 2012
Uroki podróży...
Podzielę się myślą jaka mnie naszła po dzisiejszej podróży "do miasta" autobusem. W godzinach szczytu, kiedy kobieta wchodzi z dzieckiem na rękach do autobusu ciągnąc wózek za sobą, w którym maluch nie chce siedzieć, bo gorąco i duszno, nagle wszyscy albo śpią, albo wpatrują się w okno jakie to miasto jest piękne i wspaniałe, nie widząc nic dookoła. Tylko jeden starszy pan (65-70 lat z kulą w ręku) zaproponował mi miejsce, 3 rzędy od wózka, co było nawet nierealne żeby z niego skorzystać, a zresztą nie miałabym sumienia. Przejechałam tak 12 przystanków, trzymając synka na biodrze, wspomagając się nieco nosidełkiem Tonga, (które zdało egzamin w tych warunkach). Zastanawia mnie co się stało z naszym społeczeństwem? Pamiętam jak mnie w szkole uczyli, że starszym, kobieta w ciąży i matką z małymi dziećmi należy ustąpić miejsca. Po ostatnich podróżach z dziećmi środkami komunikacji mam wrażenie, że większość "oblała" te zajęcia. Wpychanie się przed wózkiem, dziki pęd do wolnych siedzeń, niedawno nawet wchodząc do tramwaju z pojazdem "czerokółkowym" smyka, zostałam zepchnięta, bo młody człowiek około 25 lat zauważył wolne miejsce...Oczywiście miłe sytuacje tez się zdarzają, ale ostatnio mam "szczęście" właśnie na takie. Życzę sobie i każdej podróżującej mamusi, tych superbohaterów potrafiących wczuć się w naszą rolę :) A może kogoś z Was, też spotkało coś zaskakującego podczas podróży z dzieckiem?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz