Nie spodziewałam się, że doczekam takiej chwili, że moja córka obetnie włosy. Od urodzenia włoski kiepskie miała, (do półtora roku to łyskolek praktycznie), w zeszłym roku pierwszy raz u fryzjera byliśmy, ale to taki kosmetyczny zabieg tylko z podcięciem końcówek. A tu w poniedziałek, nawet bez specjalnych zachęt moja Dorotka zgodziła się, że odwiedzimy fryzjera. W samo południe dumnie usiadła na fotelu i poprosiła: "o włosy do ucha, żeby jej było chłodniej i wygodniej, żeby wyglądała jak jej kuzynka Klaudia". Bardzo dumna z niej byłam, taka mała, a duża dama wiedząca czego chce. :) Mam nadzieję, że wzmocnią się jej te włosy, jedno jest pewne dziś po umyciu zdecydowanie mniej histerii z rozczesywaniem było :).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz